Bardzo lubię ten ton w pytaniach dotyczących tamtych dni: "zrobiłeś takie zdjęcia i nie złapali cię?". Ano nie złapali. Wiedzieli, ale nie mogli udowodnić. Nigdy nie miałem przy sobie więcej niż jednego filmu. Nawet jak mnie zatrzymali 2 września, to w aparacie były tylko 4 naświetlone klatki z poprzedniego wieczora. Bardzo się zdziwił milicyjny fotograf po wywołaniu filmu - nic na nim nie znalazł. Przyczyna była prosta - on ten film wywołał standardowo. O forsownym chyba nigdy nie słyszał. W tych trudnych czasach fotografowałem na kupionym od Rosjan filmie do zdjęć lotniczych. Nominalnie miał 50 ASA, ale przy odpowiedniej obróbce można było wyciągnąć 3200. Wszystkie tu zamieszczone zdjęcia były w ten sposób zrobione.